1 lip 2014

3. Zostaniesz z nami dłużej..

Zatrzymaliśmy się z piskiem opon.
- A więc słuchaj jeszcze raz. Zayn teraz idzie sprawdzić, gdzie on jest, a ty poczekasz tutaj. A teraz wychodź.
Liam syknął, po czym otworzył drzwi od swojej strony i wyszedł. Zrobiłam to samo, nie oczekiwałam na jego pomoc. Obserwowałam dokładnie jego ruch, by nie zrobił nic głupiego, jak zawsze.
- Gorąco wyglądasz.
Mruknął. Przymrużyłam swoje oczy dokładnie. Nie sądzę, zawsze mieliśmy odmienne zdanie.
- Przestań.
- Oh Ivy.. Każdy normalny wziąłby Cię tu i teraz.
Puknęłam się jedynie w czoło. Dobrze wiedziałam, że jedynie robi to dlatego, bym chociaż na chwilę się nie wnerwiała na niego. Spojrzałam w drzwi wyjściowe. Zayn wychodził, ale jego mina nie była zadowolona.
- Nie ma go jeszcze. Poczekamy tu na niego?
- Nie.. nie. Domyśli się, że na niego czekamy. Więc Ivyone.. znaczy Ivy. Zrobimy tak. Tak, wiem - powtarzam się. W każdym razie. Wchodzisz tam, żeby nie poznał się, że na niego czekamy. My z Zaynem będziemy czekać z boku. Gdy zobaczymy, jak z nim wychodzisz pojedziemy do domu, a ty go zaprowadzisz do nas. O resztę się nie martw, chłopcy się nim zajmą.
- Rozumiem, coś jeszcze?
Zmierzyłam go dokładnie wzrokiem, wzdychając cicho. Liam bardzo dobrze znał mój czuły punkt - nie miałam nikogo, do kogo mogłabym wrócić. To tak cholernie boli, że masz tą świadomość, że nie jesteś potrzebna nikomu. Payne to idealnie wykorzystuje, a przy nim chociaż czuje się odrobinę potrzebna - w końcu był moim chłopakiem.
- Tak.
Usłyszałam. Liam podszedł do mnie i podniósł mi sukienkę. Znów. Wystarczy już to, że była obcisła.
- Miałaś jej nie zniżać.
Syknął. Wzruszyłam tylko ramionami i samowolnie przeszłam przez pasy, wchodząc do środka. 
- Poczekaj. Pójdę z tobą.
Głos jeszcze jednego chłopaka kazał mi się odwrócić. Był to Louis. Ale co on tu robił?
- W końcu nie wiesz, jak on wygląda. Musi Ci ktoś pomóc. A on mnie nie zna, więc idealnie się nadam, co?
- Ta.
Prychnęłam, czekając aż przejdzie. No cóż. Na razie pocieszę się jego towarzystwem. W sumie według samej mnie - Louis wydaje się na jedynego normalnego. Liama znam długo, więc mogę go ocenić - wydaje się spokojny, ale wcale nim nie jest. Zayn? Jego tatuaże mówią same za siebie. Oczywiście nie znam go na tyle, że powiem, że to prawda. Z wnętrza wydaje się twardy, ale gdybym poznała go bliżej, pewnie okazałoby się, że taki nie jest. Harry? Najmłodszy, niby słodki, ale też zły, pewnie jak Li. Niall i Louis? Ich znam najmniej, nie mogę niczego wywnioskować. Rozejrzałam się po środku pomieszczenia, w którym się znajdowaliśmy. Zapach spoconych ciał, przepych oraz tandetna muzyka - typowe jak na imprezę, czego się mam spodziewać? Usiadłam w kącie, patrząc z dołu na Lou. Był wyższy, nawet w tych okropnych obcasach, w których chodziłam. Siedzieliśmy tak kilka minut, nie odzywaliśmy się do siebie. No bo i po co? Mam nadzieję, że jak pomogę im z tym chłopakiem dadzą mi spokój.
- Powiedz coś o sobie, prawie się nie znamy.
- I mam nadzieje, że tak zostanie. A tak serio.. dobrze wiesz, że jestem Ivy. Studentka drugiego roku informatyki. Mieszkam sama, nie mam nikogo, a Liam idealnie to wykorzystuje.
- Liam na prawdę nie jest zły, mogę ci to zaświadczyć. Liam udaje twardego, tylko dlatego, że ma pewne nie przyjemności.. znaczy wiesz. To zupełnie wyglada inaczej, niż widujesz w telewizji. Tam udajemy szczęśliwych, każdy pewnie chciałby być na naszym miejscu. Mamy pieniądze, dom, fanów, wszystko. Ale mimo wszystkiego pieniądze niczego nie dają. Niczego. Zwłaszcza Liam - jest najbardziej skryty z naszej piątki. Co z tego, że niby ma dziewczynę, skoro dobrze wszyscy wiemy, że Ziam istnieje?
- Zaraz.. kto?
- Ah.. Liam i Zayn. Na prawdę nie zauważyłaś, jak na siebie patrzą? Ich coś łączy, tylko nie chcą nam powiedzieć co. Czasami śmieją się, że łączy ich miłość bez zobowiązań i mogą spotykać się z innymi. Ale Liam, jeżeli tak na prawdę się zakocha, mógłby zabić tamtą osobę. A poza tym pasują do siebie..
- Wcale nie. Czuję się tak dziwnie, że mój.. moja dawna miłość ma teraz chłopaka. W sumie, ta cała sława go nieźle zmieniła. Nie dziwię się, miał mnie dosyć.
- Nie ma Cie dosyć, strasznie walczył o to, by Cię wypuścić, ale w końcu wyszło.. bo Harry go namówił, że ma cie przetrzymywać. Obawiam się, Ivy, że zostaniesz z nami dłużej..
Nie wiem czemu, ale odruchowo wtuliłam się w ciało Louisa. Nie chciałam tu zostawać. Z nimi. Miałam swoje życie - nie za ciekawie je prowadziłam, ale nadal to moje życie i wolałabym je prowadzić tak, niż.. Głowę odwróciłam w stronę wyjścia. Stał tam on. W oczach malowała mu się złość a pięści miał zaciśnięte. Wyszedł jedynie, zatrzaskując drzwi.
- Liam!
Krzyknęłam, wybiegając. Nigdy nie sądziłam, że tak to wyjdzie. Payne stał już po drugiej stronie ulicy. Przecież dobrze wiedział, że nic nie łączyło mnie z Louisem. A on przecież sam ma Zayna. Zaraz.. czy on płakał? Jednak coś nie pozwoliło mi tam podejść. Coś? Ktoś. Na ulicy stanęła ciemna, czarna limuzyna. Serio? To nie jest dobry pomysł. Z samochodu wyszedł.. czy to on? Nie mogę uwierzyć.. Xawier, mój szef, który był taki a nie inny dokładnie zmierzył mnie wzrokiem a później zaciągnął do samochodu. Owszem - miałam dużo siły, jednak nadal mniej niż on, nic na to nie poradzę. Serio muszę mieć takie życie?
[...]
Mój telefon w ciągu jazdy do nieznanego miejsca dzwonił nieustannie.
- Mogę odebrać?
Spytałam błagalnie. Kiwnał tylko głową. Czyżby się politował?
- Tak?
~ Gdzie jesteś?
- Nie wiem.
~ Nie wkurwiaj mnie księżniczko.
- Na prawdę nie wiem.
~ Dobrze wiesz, że on robi mi to na złość. To właśnie jego miałaś spławić. Właśnie jego! Ale nie, oczywiście musiałaś przytulać się z Louisem!
- Dobrze Liam wiesz, że nic do niego nie czuję. Czemu jesteś taki oschły? W sumie Louis wszystko mi powiedział? Jakie masz problemy.
~ Xawier zabił moich rodziców, równie dobrze nie mam nikogo, jak ty. Chcę Cie mieć przy sobie, rozumiesz? Jesteś chyba jedyną osoba, która się ode mnie nie odwróciła i była blisko mnie.
Podobno jestem suką bez uczuć, ale z moich oczu uroniły się łzy. Telefon odłożyłam na siedzenie obok, nie rozłączając się.
- Nienawidzę Cię..
Cokolwiek chciałabym zrobić - nie udałoby mi się to. Xawier wyprzedził mój ruch. Zdążyłam już leżeć na środku, otoczona bólem. Jak to? Ah, jest silniejszy. Zawiózł mnie do starych mieszkań, na obrzeżach miastach - czuję, że będzie to walka o życie.